Każdy dzień pełen był nowych przygód i pięknych widoków
Lecieliśmy do Meksyku sami, pierwszy raz tak daleko. Pełni obaw, pytań i ekscytacji. Obawy były spowodowane jedynie przejściem granicznym na lotnisku, bo ni w ząb nie umiemy hiszpańskiego, ale poszło gładko 🙂 Spotkaliśmy się z naszymi opiekunami Moniką i Marcinem, a później było już tylko z górki. Intensywnie i zarąbiście.
Każdy dzień pełen był nowych przygód i pięknych widoków – od małych, uroczych miasteczek, po przecudne wodospady. Pojechaliśmy ze względu na Dia de los Muertos, co było dla nas fascynującym przeżyciem (polecam każdemu), ale to co pokazali nam Monika z Marcinem wprawiało w osłupienie! 🙂 maleńka wioska w górach Oaxaca na pewno była dla nas numerem 1 i pytanie: jak u diabła udało im się tu trafić? 😉
Monika z Marcinem tak prowadza swoje wycieczki, aby pokazać mało zadeptane przez turystów miejsca i to jest super! Chcieli pokazać nam jak najwięcej, wiec było intensywnie, ale właśnie po to tam pojechaliśmy. Opiekowali sie nami jak rodzice 😉 cierpliwie tłumacząc każde danie z karty, aż dziw bierze ze nie stracili cierpliwości 😉
Jeśli chcecie przeżyć cos niezwykłego, poznać choć namiastkę prawdziwego Meksyku, jedźcie do nich. Oni ten Meksyk kochają, a wiadomo, że od takich ludzi można dowiedzieć sie najwięcej 🙂
Myślę, że jeszcze tam wrócimy 🙂
Nasze zdjęcia: